INSERT INTO ebook_cms_stats_info (data, hash, ip, referer, agent, url) VALUES ('1713482769', 'c244df2ef3a6ef5358d2665d0b913faa', '18.116.40.177', '', 'claudebot', '#pieniadze_o_jakich_dotad_nie_sniles-ebook_fragment-335.html')


INSERT command denied to user 'motopremiu_ebook'@'86.111.241.11' for table 'ebook_cms_stats_info'INSERT command denied to user 'motopremiu_ebook'@'86.111.241.11' for table 'ebook_cms_stats_info' Ebook - Pieniądze o jakich dotąd nie śniłeś
W pakiecie taniej

Jak zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych
kupując ebooki?

Strona główna » Psychologia » Pieniądze o jakich dotąd nie śniłeś 
Pieniądze o jakich dotąd nie śniłeś

Arkadiusz Łyjak

Pieniądze o jakich dotąd nie śniłeś

Kategoria: Psychologia
Wydawca: Złote Myśli

ISBN: 978-83-7521-309-6
Ilość stron: 245
Format: plik PDF

19,90 zł Zamów wersję elektroniczną

39,90 zł Zamów wersję drukowaną + elektroniczna gratis 379
 

Od Autora

Od zawsze interesowało mnie wszystko to, co niezbadane, nie-wiarygodne, niewytłumaczalne. Nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że może istnieć coś, czego nie da się wytłumaczyć. Skoro coś dało się poznać, fakt, że w ogóle jest - to nie mogło powstać z niczego. Musiała być jakaś przyczyna powstania tego czegoś, a skoro takowa była, to jest też szansa na jej odszukanie i zrozumienie.

Nieraz zdarzało mi się, że wychodziłem z domu dość późnym wieczorem po to tylko, aby patrzeć na gwiazdy. Nie trwało to długo, ponieważ przypominały mi się słowa kolegi, który kiedyś mówił, że jak się będzie liczyć gwiazdy i się trafi na swoją, to się umrze... Jak za długo liczyłem, to potem sprawdzałem sobie tętno co pięć minut - tak się bałem. Jak zobaczyłem spadający meteor, to myślałem, że kosmici dają mi jakieś znaki. Ach, ta dziecięca ciekawość.

Czytałem chyba wszystkie komiksy na temat gwiezdnych przybyszów, Thorgala, książki Ericha von Dänikena, dosłownie wszystko, co tylko mogłem zdobyć. Nigdy nie dopuściłem do siebie myśli, że człowiek to jedyna istota żyjąca w całym Wszechświecie. Jakież to musiałoby być egoistyczne myślenie!

Wierząc w swe młodzieńcze ideały, pochłaniałem literaturę parapsychologiczną niemalże z prędkością światła. Zamykałem się w pokoju i czytałem... czytałem... Trójkąty Bermudzkie, zniknięcia bez śladu całych miasteczek, samolotów, statków. Wilkołaki, wampiry, mumie czy latające kule świetlne - to już była dla mnie normalka. Chyba bym się za bardzo nie zdziwił, jakbym wtedy coś podobnego zobaczył, choć pewnie zdrowo wystraszył. Bliskie Spotkania Trzeciego Stopnia? No pewnie, powiedzcie tylko, gdzie i kiedy - i już tam biegnę.

Potem były następne rewelacje - lewitujący ludzie, medium, kontakt z zaświatami, zginanie przedmiotów siłą woli! Może i jakieś latające talerze nie robiły już na mnie większego wrażenia, ale żeby zmienić kształt widelca siłą umysłu? To już nie są jakieś wyczyny nie-dostępnych zielonych stworków, ale zwykłych ludzi, tyle że obdarzonych jakimś darem. Czy ja też mogę mieć jakieś „dary"? To było pytanie za sto punktów jak na tamten czas.

Brałem widelce, noże, łyżki i co tylko miałem pod ręką i próbowałem coś z tym zrobić „siłą umysłu". Spociłem się, jakbym przebiegł ze 100 km, ale widelec nie chciał się niestety ani zgiąć, ani poruszyć. Cóż, może jestem jeszcze za mały - pomyślałem. Skoro widelczyk był taki uparty, to wygiąłem go zwyczajnie rękami i już mnie nie niepokoił więcej. Może moja energia nie wiedziała, jak się wydostać przez wzrok, to poszła rękami. Dałem spokój takim rzeczom i skupiłem się już bardziej na sobie.

Lata mijały, a ja dorastałem. Moja świadomość mogła stanąć twarzą w twarz ze sprawami bardziej skomplikowanymi. Zainteresowałem się zjawiskiem snu. Przecież człowiek tyle czasu przesypia w swoim życiu, że to niemożliwe, żeby nie można było tego w jakiś pożyteczny sposób wykorzystać! Wszyscy wkoło mi mówili, że sny to jakaś bzdura i że należy się tylko dobrze wyspać, bo rano trzeba zrobić to czy tamto. To, że się komuś coś śni, wcale nie znaczy, że to jakieś przesłanie czy wizja. Przecież ja nie jestem Mojżeszem, a wszyscy ci współcześni prorocy to jacyś fanatycy i często lunatycy! - dało się słyszeć. Należy chodzić w szkole na religię i nie zadawać głupich pytań, bo szatan czyha na takie młode, wścibskie duszyczki. Nikt nie potrafił odpowiedzieć na moje pytania, zawsze kończyło się reprymendą i kiwaniem palcem.

Ja się jednak nie bałem - co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Poza tym każdy wie, że owoc zakazany smakuje najlepiej! Nieraz mi się śniło, że latam jak ptak na wysokości. Myślałem sobie: szkoda, że nie mogę sobie tak polatać w rzeczywistości. Nie łączyłem świata zewnętrznego z wydarzeniami ze snu do momentu, kiedy w którymś ze snów ktoś dźgnął mnie nożem w brzuch. Tak po prostu, zwyczajnie, we śnie różne dziwne rzeczy są możliwe bez żadnych konsekwencji. Obudziłem się wystraszony i poczułem w tym miejscu ból. Krwi nie widziałem, ale jak to możliwe, że ja to w ogóle CZUJĘ zmysłami fizycznymi? Przecież się obudziłem. Boże, jestem nienormalny. Przez te wszystkie książki „popsułem" się jak jakaś zabawka-robocik i już nigdy nie będę „normalny". Teraz wystarczy, że we śnie wybuch-nie bomba - i rano będą musieli zdrapywać mnie w kawałkach z sufitu. Jezu, jak ja wyjdę do ludzi taki „rozerwany" i jak będę uważał, co mówią, skoro jestem taki „nieskupiony"?

Zacząłem domyślać się, że świat snu nie jest tylko jakąś fantazją, ale czymś więcej. Wiedziałem, że musi on odgrywać dużo większą rolę w życiu fizycznym, niż było to powszechnie przyjęte. Musiała istnieć jakaś niewidzialna „ścieżka" łącząca te dwa światy. UFO czy kosmici - to tylko historie wyczytane gdzieś w książce, ale moje własne sny? - to już moje osobiste doświadczenie i nikt nie mógł mi wmówić, że to jakaś bzdura. Świat jest zawsze nam przychylny, skoro bardzo mnie coś interesowało, to on musi mi dopomóc dowiedzieć się więcej.

Pewnego dnia mój znajomy podsunął mi książkę. Nie była to zwykła książka, lecz książka zapoczątkowująca nowy etap w moich dotychczasowych dociekaniach. Przeczytałem ją od dechy do dechy i ucieszyłem się, że już ktoś przede mną zajmował się czymś podobnym. Nie jestem jednak wariatem! HUUURA! Już wiele osób przede mną miało takie lub podobne doświadczenia i teraz dzielą się swoją wiedzą. To było brakujące ogniwo, które natychmiast stało się łącznikiem między tym, co już wiedziałem, a tym, co było przede mną.

Byłem przekonany, że sen to nie tylko wymysły i fantazje naszego umysłu, ale może to być jakaś ścieżka do innego wymiaru. Zadawałem sobie pytania - czym jest ludzka świadomość, co się z nią dzieje, kiedy śpię? Ale czy ja naprawdę śpię, czy śpi tylko moje ciało? Właściwie to co śpi, a co nie śpi? Cholera, co jest w końcu czym?

„Jadę samochodem w stronę domu. Na siedzeniu pasażera leży piękna, pełna pieniędzy, skórzana walizka. Rozmyślam, co z nimi zrobię, wszystkie pachnące i nowiutkie. Tylko moje. Jadę tak sobie zadowolony i uśmiecham się do siebie w lusterku. Poprawiam wąsy, których nie mam, ale zamierzam zapuścić, aby wyglądać poważniej. Myślę sobie: „Ale jesteś COOL, Areczku!". Piękne wizje przyćmiewają szarość otoczenia, budzę się. Lewą ręką szukam czegoś po omacku. Rozglądam się za walizką. Otwieram oczy i nie widzę niczego, co widziałem przed chwilą. Walizka! Zgubiłem?! A NIECH TO, GDZIE ONA JEST!?

To był tylko sen...

Wstałem wkurzony jak nigdy. Rozglądam się po pokoju, ale nie widzę złamanego grosza. Gdzie jest samochód, którym przyjechałem? Może zostawiłem kasę na siedzeniu? Wyglądam za okno, ale nie widzę nic poza pustym polem. No, nie wierzę, że brykę też mi zwinęli!

Nadeszła chwila, aby spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać się, że to był tylko sen. Nie mogłem jednak dać za wygraną, tego było już za wiele. Zacząłem się zastanawiać nad tym, aby przy następnej „okazji" pamiętać o zabraniu tego, co moje. Postanowiłem, że muszę bardziej uważać na to, co się dzieje w moich snach. Zacząłem więc dokładnie je zapamiętywać i zapisywać.

Jak się okazało, był to wstęp do czegoś większego. Miałem już jakąś wiedzę i doświadczenie. Wszakże smutne to doświadczenie, ale przynajmniej nie dawało mi na tyle spokoju, że ciągle chciałem „wrócić" po moją walizkę. Wiedziałem, że muszę być teraz cholernie świadomy wszystkiego, co się dzieje wokół mnie, 24 h na dobę. Znów jak usnę i się obudzę, to coś zgubię. Cholera, muszę się obudzić, ale we śnie, zanim otworzę fizyczne oczy i zobaczę, że znów jestem goły i wesoły.

Zacząłem ćwiczyć technikę odzyskiwania świadomości we śnie. W momencie, kiedy będę śnił, odzyskam świadomość i będę wiedział, że śnię! Wtedy tylko odszukam moją ukochaną walizeczkę i już nie spuszczę z niej oka nawet na sekundę! To był najlepszy plan, jaki mogłem wymyślić...

„Idę do osiedlowego sklepu. Jest ciemno. Nikogo żywego na ulicy. Chmury ponuro wiszą mi nad głową. Patrzę na niebo i nagle dostaję jakiś impuls - muszę spojrzeć na moje dłonie! Podnoszę je wysoko i widzę, że... świecą. Przecież dłonie nie mogą świecić! JA PIER... JA ŚNIĘ! Jestem we własnym śnie!

Boże, to jednak prawda, jestem świadomy we własnym śnie! Zaraz, chwileczkę, przecież kazali się upewnić, czy to sen czy jawa. Muszę zrobić tzw. test rzeczywistości. Co tu więc zrobić... Hmm... Będę latał - pomyślałem. Przecież normalnie nie można latać, a we śnie wszystko jest możliwe. Unoszę się kilka metrów nad ziemią. To jednak sen! Jakie to cudowne uczucie! Rozglądam się wokoło. Co tu robić? Już wiem. Może skoczę do domu i zobaczę, jak śpię? Hmm, to bez sensu, obudzę GOSIEBIE, zmiana decyzji. Unoszę się ponad dachy osiedlowych domów. Lecę do miasta na poszukiwania.."..

To jest tylko część darmowego fragmentu tego ebooka.
Zarejestruj się za darmo w Złotym Klubie, a otrzymasz dostęp do ponad 170 darmowych oraz obszernych fragmentów płatnych ebooków.

Co Ci da członkostwo w Złotym Klubie?
  • darmowe ebooki (ponad 170)
  • specjalne rabaty
  • punkty lojalnościowe
  • możliwość udziału w forum dyskusyjnym
  • promocje
  • informacje o nowościach
Zarejestruj się teraz
  
Internet w praktyce
19,97 zł

Internet w praktyce

Internet w praktyce, czyli wszystko, czego potrzebujesz, aby dzieci lub wnuki nie mówiły Ci, że jesteś zacofany :-)

PROMOCJA